Trzeba być intelektualnym ślepcem niezdolnym do przytomnej oceny sytuacji lub świadomym swojej roli agentem wpływu obcego państwa, by w obliczu tak jednoznacznych działań wojny hybrydowej, stać po stronie atakującego Polskę wroga. Ta wojna trwa od lat. Teraz nabrała mocy i zaczęto w niej używać nowych, drastycznych środków. Jak wygląda rosyjska koncepcja „wojny nowej generacji” i jak bardzo jesteśmy rozgrywani przez Putina?
Szturm migrantów na polską granicę stał się faktem. I choć od miesięcy ostrzegano, że białoruska operacja „Śluza” ma na celu wywołanie kryzysu migracyjnego, uderzenie w Polskę i inne kraje Unii Europejskiej, politycy opozycji, organizacje pozarządowe i część mediów dali się wciągnąć w tę brudną grę Łukaszenki i Putina. Niektórzy zapewne z nieświadomości, inni z chęci uderzenia w rząd, jeszcze inni w pełni świadomie wypełniając swoje zadania. Bo przecież rosyjskiej agentury wpływu w Polsce nie brakuje. Jako kraj postsowiecki mamy jej wszędzie mnóstwo – od organizacji pozarządowych, gremiów uniwersyteckich i celebryckich po struktury polityczne i medialne.
Czym jest „wojna nowej generacji”?
Rosja od lat realizuje swoją doskonale wypracowaną „wojnę nowej generacji”, nazywaną wojną hybrydową. Jej główną cechą jest skoordynowane użycie środków dyplomatycznych, wojskowych, humanitarnych, ekonomicznych, technologicznych i informacyjnych. Rosjanie opanowali je wszystkie do perfekcji, a w swoich operacjach dysponują szerokim polem rażenia propagandowego i oddziaływania psychologicznego. Towarzyszą temu operacje wywiadowcze, ale także silne naciski ekonomiczne.
Jeśli weźmiemy pod uwagę fakt, że agentura rosyjska infiltruje wszystkie kraje wspólnoty europejskiej i zasiada nie tylko w krajowych gremiach politycznych, w strategicznych dla gospodarki i energetyki spółkach oraz w mediach, ale także w instytucjach unijnych, nie powinniśmy mieć wątpliwości skąd ten globalny atak na Polskę. Widać to w ciągłym musztrowaniu rządu, nadprodukcji fałszywych informacji, wywoływaniu wewnętrznych konfliktów i niezadowolenia społecznego. Przejawia się to także w aktach naruszania strategicznych dla polskiej obronności fundamentów narodowego bezpieczeństwa, w szkalowaniu służb mundurowych, obniżaniu morale wojska i nawoływaniu żołnierzy do buntu. Dochodzą do tego naciski zewnętrzne polegające już nie tylko na szantażu, ale nakładaniu na Polskę rujnujących kar finansowych. Skutki widać więc gołym okiem.
Rosyjska strategia wojenna
Dokument opublikowany w 2010 roku, przedstawiający nową rosyjską doktrynę wojenną, jasno pokazuje strategię Kremla:
Szczególna cecha współczesnych konfliktów zbrojnych: (a) nieprzewidywalność wybuchu; (b) szerokie spektrum celów militarno-politycznych, gospodarczych, strategicznych i innych; (c) rosnąca rola wysoce efektywnych, nowoczesnych systemów zbrojnych, jak również modyfikacja znaczenia poszczególnych aspektów walki zbrojnej; (d) wcześniejsze prowadzenie działań o charakterze walki informacyjnej, zorganizowanych w celu realizacji interesów politycznych bez użycia siły wojskowej, następnie zaś – w celu wywołania pozytywnej reakcji światowej społeczności na wiadomość o użyciu sił zbrojnych.
Zarys koncepcji „wojny nowej generacji” przedstawiony został przez gen. Walerija Gierasimowa, szefa Sztabu Generalnego Sił Zbrojnych Federacji Rosyjskiej w 2013 roku. Jego zdaniem sam proces prowadzenia wojen zupełnie się zmienił i trudno dziś wskazać precyzyjną granicę pomiędzy wojną a pokojem. O ile dotąd wojna rozumiana była jako działanie zmierzające do pokonania sił zbrojnych wroga, zajęcia jego terytorium i złamania jego woli oporu, teraz polega na systematycznym rozkładzie struktur podbijanego państwa, poprzez realizację „strategii działań pośrednich” z zastosowaniem w walce „środków niemilitarnych”. Gierasimow wskazuje tu na działania o charakterze politycznym, ekonomicznym, informacyjnym i humanitarnym, które prowadzi się wraz z wykorzystaniem „potencjału protestu” wśród społeczeństw państw stanowiących cel agresji. Działania te mogą polegać na izolacji politycznej, sankcjach ekonomicznych, blokadzie szlaków komunikacji morskiej, lotniczej i lądowej, straszeniu użyciem siły, a nawet wprowadzeniu kontyngentu międzynarodowych sił pokojowych pod pretekstem obrony praw człowieka.
Czy czegoś nam to nie przypomina? Każde z tych narzędzi strategii wojennej wykorzystywane jest systematycznie wobec Polski. Zostanie w tym celu użyty także kryzys migracyjny, który z kolei może otworzyć drogę do dalszego etapu działań, będących już działaniami zbrojnymi. Według koncepcji Gierasimowa, są one inicjowane w okresie pokoju przez wykorzystanie niewielkich, mobilnych zgrupowań wojsk lub formacji nieregularnych, bez uprzedniego wypowiedzenia wojny wrogiemu państwu.
Wykorzystanie „potencjału protestu”
Gierasimow podkreślał, że na każdym etapie konfliktu ogromnie ważne są działania asymetryczne, do których zaliczał „potencjał protestu”, czyli opozycji wewnętrznej w danym kraju. Twierdził, że niezadowolenie społeczne, odpowiednio zaktywizowane i pokierowane, stanowi doskonałą amunicję w procesie podboju kraju. Dokonuje się tego poprzez zastosowanie środków sterowania społecznego, w tym wojny informacyjnej, która stanowi odrębny rodzaj konfrontacji prowadzonej za pośrednictwem środków informacyjno-technicznych i informacyjno-psychologicznych w różnych sferach działalności państwa (politycznej, ekonomicznej, dyplomatycznej, humanitarnej, wojskowej).
Ten element działań hybrydowych jest wyjątkowo ważny i szczególnie widoczny w ciągu ostatnich sześciu lat. Platforma Obywatelska już na początku swojej opozycyjnej kadencji zapowiedziała, że jej celem jest obalenie rządów PiS i wykorzysta do tego zarówno „ulicę”, jak i „zagranicę”. A ponieważ prawicowe rządy w Polsce nie są na rękę i Rosji i Niemcom, grupa zainteresowanych zmianą władzy w Polsce robi się wyjątkowo silna. Nie ustają więc próby wywołania kryzysu wewnętrznego. Mamy do czynienia z pogłębianiem podziałów, wzmacnianiem niepokoju, wyprowadzaniem ludzi na ulice, z coraz bardziej brutalną propagandą, dezinformacją, wrzutkami medialnymi, dyskredytacją władzy i wzmożoną aktywnością agentów wpływu.
Agentura wpływu do przejęcia polityki, gospodarki i kultury
Jak, zdaniem rosyjskich ekspertów, skutecznie uruchomić „potencjał protestu”? Należy w tym celu zastosować tzw. „miękką siłę”, która według Władimira Kariakina, eksperta naukowego Centrum Studiów Obronnych funkcjonującego w Rosyjskim Instytucie Studiów Strategicznych w Moskwie, jest technologią walki geopolitycznej, pozwalającą na uzyskanie dominacji nad wrogim państwem. Polega na niejawnym przejęciu całkowitej kontroli nad mechanizmami prowadzenia polityki wewnętrznej i zagranicznej podbijanego państwa, jego gospodarki i kultury. Rozgrywa się to za pomocą działań manipulacyjnych i wywrotowych, do czego niezbędna jest tzw. agentura wpływu.**
Prof. Siergiej Rastorgujew w wywiadzie udzielonym w 2013 roku tygodnikowi „Litieraturnaja gazieta” podkreślił, że „agentura wpływu” odgrywa kluczową rolę we współczesnych procesach wojennych. Wskazał, że wszystkie wojny toczą się o zasoby innych państw, a w przypadku wojen informacyjnych walka toczy się o grupy społeczne:
Elita to instrument, rodzaj klucza, który pozwoli uzyskać dostęp do tych zasobów. Najważniejszym czynnikiem jest posiadanie w tej elicie niezbędnej masy agentów wpływu, których agresor rekrutuje spośród osób mających egoistyczny i niewolniczy światopogląd. Tych ludzi należy umieścić na kluczowych stanowiskach, które umożliwiają osiągnięcie maksymalnego efektu oddziaływania informacyjnego. Takie stanowiska istnieją w sferze władzy i środków masowego przekazu.
Wydarzenia ostatnich lat, a w szczególności ostatnich miesięcy nie pozostawiają wątpliwości, jak silna jest w Polsce agentura wpływu. Nasilają się także działania wojenne Rosji.
Rosyjskie wojsko do „operacji informacyjnych”
W lutym 2017 roku Rosja przyznała, że prowadzi wojnę informacyjną. Minister obrony Siergiej Szojgu po raz pierwszy oficjalnie poinformował wówczas o istnieniu specjalnego oddziału do jej prowadzenia.
Utworzono już wojska operacji informacyjnych, co jest znacznie efektywniejsze i mocniejsze niż urząd (istniejący w czasach sowieckich), który nazywano kontrpropagandą
— powiedział Szojgu, podkreślając że „propaganda musi być mądra, inteligentna i skuteczna”.
Jurij Bałujewski, były szef rosyjskiego sztabu generalnego, stwierdził w rozmowie z agencją RIA Nowosti, że zwycięstwo w wojnie informacyjnej ma „porażający efekt”, bo „paraliżuje wszystkie organy władzy państwa przeciwnika”:
Wygrana w wojnie informacyjnej w obecnych realiach świata nabiera nierzadko większego znaczenia niż zwycięstwo w klasycznej wojnie z użyciem broni. (…) Dziś konfrontacja informacyjna wysuwa się na pierwszy plan, trwa wojna o umysły i o masową świadomość ludzi.
Rosja światowym zagrożeniem
Na początku 2017 r. roku szefowie służb wywiadowczych USA przyznali, że Rosja jest poważnym zagrożeniem cybernetycznym dla Stanów Zjednoczonych. Diagnozę postępującej wojny informacyjnej postawiło też wielu wybitnych ekspertów, a jej słuszność potwierdzona została przez służby specjalne poszczególnych krajów Europy. Dostrzegła to także sama Unia Europejska. Już w 2016 roku europosłowie z komisji spraw zagranicznych Parlamentu Europejskiego poparli projekt rezolucji, w której wyrażają zaniepokojenie coraz silniejszą i wymierzoną w UE propagandą ze strony m.in. Rosji, Państwa Islamskiego, Al-Kaidy i innych grup terrorystycznych. Podkreślili, że „strategiczna propaganda”, wymierzona w UE i jej kraje członkowskie, ma na celu przeinaczanie faktów, wzbudzanie wątpliwości, dzielenie UE oraz jej partnerów w Ameryce Północnej, sparaliżowanie procesu podejmowania decyzji, dyskredytowanie instytucji UE oraz wzbudzanie lęku i niepewności wśród obywateli Unii.
Niepokojące jest to, że w niektórych państwach i społeczeństwach unijnych brakuje świadomości, co jest propagandą i celową dezinformacją
— alarmowali europosłowie w dokumencie, powstałym z inicjatywy Anny Fotygi z PiS.
Rezolucja była ważną przestrogą przed zagrożeniem, związanym z szybkim rozprzestrzenianiem się propagandy inspirowanej przez Kreml. Eurodeputowani wskazali jakimi kanałami prowadzona jest gra.
Rosyjski rząd wykorzystuje szeroki wachlarz narzędzi, jak think-tanki, wielojęzyczne stacje telewizyjne (jak telewizja RT), agencje informacyjne (jak Sputnik), trolle mediów społecznościowych
— wyliczali, podkreślając że „zakłamywanie historii jest jedną z głównych strategii Rosji”. Apelowali jednocześnie do mediów i ekspertów o gromadzenie danych na temat oddziaływania propagandy.
Apel Parlamentu Europejskiego został ponowiony w styczniu 2018 roku. Europosłowie prawie wszystkich grup politycznych przestrzegali przed wtrącaniem się Rosji w sprawy UE i przed dezinformacją Kremla. Apelowali o zintensyfikowanie działań w UE, które mają przeciwdziałać rosyjskiej propagandzie.
Julian King, unijny komisarz ds. bezpieczeństwa, przekonywał że kampanie dezinformacyjne Kremla są strategią zsynchronizowaną tak, by te same przekazy ukazywały się jednocześnie w wielu krajach na różnych kanałach informacyjnych.
Władze rosyjskie tak naprawdę nie ukrywają celów tej kampanii. Oficjalna doktryna wojskowa, główni generałowie - wszyscy oni mówią o fałszywych danych i fałszywych informacjach jako części działań wojskowych. Państwa członkowskie są na pierwszej linii tych działań
— powiedział King, przypominając że należy wzmocnić media w państwach członkowskich i w krajach sąsiadujących. Podkreślił także, że należy poprawić reakcje na działania dezinformacyjne, Unia Europejska powinna podwoić wysiłki, by „unicestwić tę propagandę”.
Finalizacja działań wojennych
Co się od tamtej pory zmieniło? Czy staliśmy się odporniejsi na fake newsy? Czy nabyliśmy odporności na dezinformację? Proces uzdrawiania zwykle trwa znacznie dłużej niż proces zatruwania zdrowego organizmu, więc czeka nas jeszcze długa droga. A prowadzona przez Rosję wojna hybrydowa przybiera na sile. Dziś włączono w scenariusz walki element skrajnie ryzykowny i niebezpieczny, bo niosący ryzyko zdrowia i życia realnych ludzi. Łukaszenka sprowadził na Białoruś tysiące migrantów, których białoruskie służby przekierowały na polską granicę. Obiecano im dostatnie życie w Niemczech, za co zapłacili tysiące dolarów. Nie dziwi więc, że ich frustracja narasta. Polska z kolei ma obowiązek obrony granic UE, a polski rząd, chcąc zapewnić bezpieczeństwo kraju, nie może ulec tej presji. Zmaga się z kolei z presją wewnętrzną, ponieważ agentura wpływu działa tu wyjątkowo sprawnie. Tak jak przewidują to scenariusze wojny informacyjnej, głos zabierają przedstawiciele rozmaitych środowisk, a organizacje pozarządowe otrzymują środki na działania sprzyjające realizacji oczekiwań wroga.
Sytuacja na granicy będzie coraz trudniejsza. Białoruś wypchnęła tysiące migrantów na linię graniczną zabraniając im powrotu na teren swojego kraju. Nie pozwala też na polskiego wpuszczenie konwoju humanitarnego, który mógłby zapewnić im doraźną pomoc. Niemcy nie chcą tych ludzi przyjąć, a niemieckie MSZ odrzuciło propozycję organizacji, które chciały przetransportować ich za naszą zachodnią granicę. Mamy więc swego rodzaju klincz. Wszystko to obliczone jest na pogłębienie procesu destabilizacji i doprowadzenie do obalenia rządu. Rosja już zaczyna rzucać pierwsze propozycje pomocy. Pamiętajmy, że zaledwie kilka tygodni temu rosyjskie i białoruskie wojska podczas wspólnych manewrów „Zapad 2021” ćwiczyły „zaostrzenie konfliktu w regionie i agresji przeciwko państwu związkowemu”. Jak podano w oficjalnych informacjach, kryzys taki mógłby się wiązać ze „ze wzrostem aktywności nielegalnych formacji zbrojnych, organizacji separatystycznych i międzynarodowych struktur terrorystycznych, które mają wsparcie zagraniczne”. Czy właśnie z podobnym scenariuszem nie mamy do czynienia właśnie teraz?
Niepokojące informacje pojawiają się także w kontekście 11 listopada. Jak co roku do Warszawy wybierają się niemieckie bojówki Antify, a narracja lewicowych i liberalnych mediów o rzekomych „faszystach” zachęca lewackie organizacje do agresji. Kluczową rolę odgrywa tu stołeczny ratusz i Rafał Trzaskowski, który nie wydał zgody na Marsz Niepodległości, podczas gdy lewicowcy mogą protestować licznie i legalnie. Święto Niepodległości z pewnością kolejny raz zostanie wykorzystanie przez wszelkiego rodzaju agenturę do rozrób i destabilizacji. Zwłaszcza, że cała uwaga służb skupiona jest teraz na zagrożeniu przy granicy.
Jest naprawdę bardzo niebezpiecznie. W obliczu tak potężnego zagrożenia trzeba stanąć w jedności, zachować zimną krew i wspierać obrońców polskich granic. Dziś już wiemy, że ze strony ogromnej części opozycji na taką postawę liczyć nie można. Obyśmy wszyscy przekonali się w porę, że bezpieczeństwo nie jest dane raz na zawsze i wszyscy ponosimy za nie odpowiedzialność. Albo stajemy po stronie Polski i polskiej racji stanu, albo stajemy po stronie wroga. Trzeciej drogi nie ma.
CZYTAJ TAKŻE:
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/573403-migranci-lukaszenka-i-tajny-plan-putina-ta-wojna-narasta